Teraz albo nigdy

Piątek 30 września może przynieść rozwiązanie konfliktu pomiędzy zawodnikami a właścicielami klubów albo na zawsze zaprzepaścić szanse na pełny sezon 2011/2012. Tego dnia, po raz pierwszy od wielu tygodni, strony nie spotykają się w okrojonym składzie. Wręcz przeciwnie – do Nowego Jorku zjeżdżają wszyscy właściciele klubów, przedstawiciele Stowarzyszenia Zawodników oraz, na co od dawna już naciskano, największe gwiazdy NBA.

Piątkowe spotkanie ma być kontynuacją środowych negocjacji, które trwały krócej niż zwykle. Tym razem było to jednak dobrym sygnałem, bo strony ustaliły, że dokończą dyskusję w szerokim gronie ostatniego dnia września.

Recenzja - The Undisputed Guide to Pro Basketball History

Lokaut wciąż trwa. Od niedawna mamy jego pierwszą poważniejszą ofiarę – rozgrywki przedsezonowe i obozy przygotowawcze drużyn. Cały czas żyjemy jednak nadzieją na pełny sezon 2011/2012, a plotki dochodzące z obozu właścicieli i zawodników pozwalają na pewien optymizm. Dużo częściej niż to miało miejsce wcześniej odbywają się negocjacje w ścisłym gronie decyzyjnym, a obydwie strony wykazują chęć częstszych spotkań.

Czekamy na ostateczne rozwiązanie sporu. Jako fani koszykówki (a zwłaszcza tej zza oceanu) nie zniesiemy jednak kilku miesięcy bez naszej ulubionej dyscypliny. Oprócz odkurzania starych taśm z meczami, możemy poświęcić czas, który normalnie byłby przeznaczony League Pass, na czytanie książek. Kolejną pozycją, którą chciałbym polecić wszystkim chcącym dowiedzieć się więcej o historii NBA jest The Undisputed Guide to Pro Basketball History.

Nowa inicjatywa: Slam Inside

Na początku września powstał nowy portal poświęcony koszykówce, do którego współtworzenia zostałem zaproszony - Slam Inside. Nie jest to serwis koncentrujący się na newsach, jakich wiele w Internecie i których jest już przesyt - w zamian proponuje on rozwinięte komentarze, analizy i szeroko rozumiane opinie. Zapraszam do odwiedzania strony.

W ekipie Slam Inside znaleźli się znani pewnie części z was redaktorzy serwisów Spacejam blox, Z krainy NBA oraz inni. Dziś pojawił się też mój pierwszy wpis, który postanowiłem zareklamować na Wysoko nad obręczą - z mojego blogowego rozpędzenia, napisałem tekst, który okazał się dużo dłuższy, niż to pierwotnie zaplanowałem. Oddaje w nim honory najbardziej niedocenianemu zawodnikowi w historii NBA - rozwiązanie tej nietrudnej zagadki po kliknięciu w zdjęcie:

Punkt przełomowy w negocjacjach?

Ostatnio dochodziło do nas wiele informacji z rozmów Stowarzyszenia Zawodników oraz właścicieli klubów. Media donosiły, że wtorkowe spotkanie, które miało być przełomem, okazało się krótko mówiąc niewypałem – gracze rzekomo chcieli pójść na ustępstwa, ale klubowi przedstawiciele pozostali twardo na swoich stanowiskach i za żadne skarby nie chcieli ustąpić. W odpowiedzi na te doniesienia, świat NBA pogrążył się w marazmie i ogólnym pesymizmie. Kilku z najbardziej wpływowych agentów (Arn Tellem, Bill Duffy, Mark Bartelstein, Jeff Schwartz i Dan Fegan), którzy reprezentują jedną trzecią grających w NBA, zaczęli wywierać naciski na rozwiązanie Stowarzyszenia Zawodników. Jest to ostateczna broń w arsenale graczy – w świetle amerykańskiego prawa, pozwoliłoby to na oskarżenie ligi o kreowanie sytuacji monopolu. Podobny ruch zakończył tegoroczny lokaut w NFL.

Kilka godzin temu, przewodniczący Stowarzyszenia Zawodników, Derek Fisher, wystosował list do wszystkich graczy, w których przedstawił swoje stanowisko i odniósł się do ostatnich doniesień. Dziennikarze Sports Illustrated dotarli do pełnego tekstu. List ten jest bardzo ciekawy i pozwala na umiarkowany optymizm, dlatego postanowiłem go przetłumaczyć.

Teorie spiskowe w NBA cz. 3


Trzeci artykuł o teoriach spiskowych w NBA będzie wprowadzeniem do osobnego działu spisków – manipulacji wynikami meczów przez sędziów, a pośrednio przez Davida Sterna. Rzecz jasna, machinacje te mają pomóc lidze zarobić jak najwięcej pieniędzy, zgodnie z naszą teorią matką (Dobro wielkich miast jest najwyższym prawem). W tej części zajmiemy się meczem numer 7 Finałów Konferencji Zachodniej z udziałem Seattle Supersonics i Phoenix Suns. Zwycięstwo w tym meczu drużyna Słońc miała rzekomo zawdzięczać boskiej ręce komisarza i jego parkietowych cherubinów w czarnych strojach.

Zanim jednak przejdziemy do analizy prawdziwości tych zarzutów, musimy zająć się jedną, bardzo poważną aferą, która w 2007 wstrząsnęła światkiem NBA, nadszarpnęła wiarygodność ligi i dosypała ognia do pieca zwolennikom teorii spiskowych. Ci ostatni ostatnio na potwierdzenie każdego ze swoich przypuszczeń wymieniają jedno nazwisko – Donaghy. Większość kibiców najlepszej koszykarskiej ligi świata na pewno nie raz słyszało o Timie i w jakimś stopniu orientuje się w jego sprawie. Ci, którzy o nim nie słyszeli, niech się wstydzą, ale już spieszę z naprawieniem waszej przewiny.

Teorie spiskowe w NBA cz. 2


CZĘŚĆ 2: Sekretne zawieszenie Michaela Jordana.


Po krótkiej przerwie spowodowanej moim wypadem windusrfingowym do Chałup, wracam do pisania i do teorii spiskowych w NBA. W części drugiej zajmiemy się teorią, która jest (podobno) bardzo popularna w Stanach Zjednoczonych, a dotyczy ona zagadkowej dwuletniej przerwy od koszykówki w wykonaniu najlepszego gracza w historii tej dyscypliny, Michaela Jordana.

Teoria Ewinga

Ten krótki artykuł nie będzie dotyczył Daniela Ewinga, byłego gracza Asseco Prokom Gdynia, tylko [jego nazewnika – takiego słowa się podobno używa] Patricka – jednego z najbardziej znanych zawodników New York Knicks, którego burzliwe perypetie draftowe opisałem w pierwszym artykule o teoriach spiskowych w NBA. Istnieje też inna teoria, w której pojawia się nazwisko słynnego centra – więcej, została ona nawet ochrzczona jego nazwiskiem. Chodzi mi o tzw. The Ewing Theory - została ona opracowana, w latach 90-tych, przez pewnego Dave’a Cirilla i pewnie nigdy nie trafiłaby do mediów, gdyby nie fakt, że był on przyjacielem Billa Simmonsa, znanego w USA analityka sportowego [niedawno na Wysoko nad obręczą zamieściłem recenzję jego książki]. Sports Guy, choć z początku sceptyczny wobec pomysłu, z czasem zyskał wobec niego wielki szacunek i stał się jego wielkim propagatorem.

O co chodzi? W sezonie 1998-1999, New York Knicks byli na dobrej drodze do zagrania w Finałach NBA. Drużyna wydawała się poukładana, a ich największa gwiazda, prawdziwy franchise player, Patrick Ewing, grał wyjątkowo dobrze. Sprawy układały się po myśli nowojorczyków... do czasu, kiedy w drugim meczu Finałów Konferencji Wschodniej, center Knicks zerwał ścięgno Achillesa.