Teraz albo nigdy

Piątek 30 września może przynieść rozwiązanie konfliktu pomiędzy zawodnikami a właścicielami klubów albo na zawsze zaprzepaścić szanse na pełny sezon 2011/2012. Tego dnia, po raz pierwszy od wielu tygodni, strony nie spotykają się w okrojonym składzie. Wręcz przeciwnie – do Nowego Jorku zjeżdżają wszyscy właściciele klubów, przedstawiciele Stowarzyszenia Zawodników oraz, na co od dawna już naciskano, największe gwiazdy NBA.

Piątkowe spotkanie ma być kontynuacją środowych negocjacji, które trwały krócej niż zwykle. Tym razem było to jednak dobrym sygnałem, bo strony ustaliły, że dokończą dyskusję w szerokim gronie ostatniego dnia września.

Dokładnie dwa tygodnie temu miał nastąpić podobny przełom w negocjacjach (zamieściłem wtedy list Dereka Fishera do zawodników), ale wśród właścicieli utworzyły się wewnętrzne podziały, przez które rozmowy wróciły do punktu wyjścia. Tym razem ma jednak być inaczej – ligowi włodarze mieli podobno ustalić pomiędzy sobą kompromis i na dzisiejszym spotkaniu będą ponownie prezentowali wspólne stanowisko.

Jak podają różne źródła, obie strony są blisko porozumienia, głównie ze względu na to, że zarzucony miał zostać pomysł ustanowienia hard capu, który był solą w oku NBPA (Stowarzyszenia Zawodników) i na który za żadne skarby nie chcieli się oni zgodzić.

Przypomnijmy zatem, jak wyglądały do tej pory negocjacje:

Maj 2011
Liga twierdzi, że traci 300 milionów dolarów rocznie z powodu obowiązującego CBA, niekorzystnego z punktu widzenia klubów, i w nowej umowie chciałaby ustanowienia hard cap (stałego limitu wydatków). Zawodnicy nie chcą się na to zgodzić i po kilku rundach negocjacji wnoszą skargę na właścicieli do NLRB (Narodowej Rady ds. Stosunków Pracy) twierdząc, że nie działają w dobrej wierze i dążą do rozpoczęcia lokautu.

Czerwiec 2011
Właściciele klubów proponują flex cap – brak sztywnego limitu wydatków dla każdego klubu, ale liga nakładałaby kary w przypadku, gdyby średnie wydatki drużyn przekroczyły określony pułap. Zawodnicy twierdzą, że jest to hard cap w owczej skórze, rozważają rozwiązania związku i pozwanie ligi o sytuację kreowania monopolu (podobny ruch pozwolił na zakończenie tegorocznego lokautu w NFL). David Stern wychodzi wściekły ze spotkania i tym razem to on oskarża drugą stronę o negocjacje w złej wierze.

Sierpień 2011
NBA wnosi oskarżenie przeciw NBPA do NLRB i sądu federalnego w Nowym Jorku. Prawnik zawodników, Billy Hunter, twierdzi, że zarzuty te są kompletnie bezpodstawne. Pod koniec miesiąca ma miejsce jeszcze jedno spotkanie – strony nie wnoszą żadnej nowej propozycji, ale uzgadniają, że nie będą się już wzajemnie krytykować w mediach.

Wrzesień 2011
Zawodnicy i właściciele uzgadniają, że najbliższe spotkania odbędą się w małych komitetach (David Stern, Adam Silver, Billy Hunter, Derek Fisher i Peter Holt, przewodniczący Stowarzyszenia Właścicieli Klubów). Okazuje się to przełomowym krokiem, dzięki któremu strony zbliżają się do porozumienia. Włodarze rezygnują z hard capu, ale na bardzo ważnym spotkaniu 13 września wracają do tego pomysłu, co oczywiście zostaje całkowicie odrzucone przez zawodników. 16 września, Derek Fisher wysyła pokrzepiający list do graczy, w którym przekonuje, że pomimo braku porozumienia negocjacje szły w dobrym kierunku i krytykuje wszystkich jątrzących w mediach (między innymi agentów). Właściciele klubów kilka dni później rzekomo ustalają między sobą, że nie będą obstawali przy hard capie – przedmiotem dyskusji staje się od tej chwili podział przychodów, tzw. BRI. Zawodnicy są w stanie zejść do 54%, ale liga chciałaby równego podziału. Po owocnych negocjacjach 28 września, strony spotykają się dwa dni później w pełnym składzie (po raz pierwszy od sierpnia).


Strony deklarują chęć negocjowania przez cały weekend, jeżeli zajdzie taka konieczność. Najbliższe spotkania na 90% nie doprowadzą do uzgodnienia ostatecznego kształtu umowy, ale mogą być preludium porozumienia. David Stern ostrzega jednak, że w wypadku braku progresu, grozi nam odwołanie (przynajmniej częściowe) sezonu 2011/2012. Po ostatnich, pozytywnych sygnałach, możemy jednak liczyć na przełom. Wszystko wskazuje na to, że właściciele ostatecznie zrezygnowali ze sztywnego limitu wydatków, który dla zawodników działał niczym płachta na byka, a podział dochodów jest zdecydowanie mniej palącym zagadnieniem. Czekamy na kolejne doniesienia.


[update 01.10.2011]

Piątkowe negocjacje były podobno bardzo burzliwe. Dwayne Wade miał krzyczeć wściekle na Davida Sterna, a inne z obecnych na sali gwiazd już szykowało się do wyjścia. W ostatniej chwili Billyemu Hunterowi udało się na szczęście opanować sytuację. Atmosfera jest coraz gorętsza, a jej dalsze podgrzewanie leży w interesie zawodników, bo zgoda na obecne warunki proponowane przez właścicieli byłaby strzałem w stopę. Co prawda liga zrezygnowała już z prób wprowadzenia do nowego CBA hard capu, co Derek Fisher może uznać za swój sukces, ale w końcowym efekcie może okazać się to pyrrusowym zwycięstwem.

Jak podaje portal ESPN, David Stern i właściciele klubów chcieliby, aby nowa umowa zawierała następujące elementy:

  1. Progresywne zwiększanie podatku od luksusu – każdy klub, który wydawałby na pensje dla koszykarzy więcej niż 70 milionów dolarów, musiałby wpłacić dwa dolary do kasy ligi za każdy dolar ponad limit. Co więcej, jeżeli budżet przekroczyłby 75 milionów, kara wynosiłaby trzy dolary, a powyżej 80 milionów – cztery.
  2. Każdy klub mógłby zwolnić wybranego gracza – nadal płaciłby mu pensję, ale jego zarobki nie wliczałyby się do budżetu. Można by to nazwać pseudo-prawami Birda dla ubogich (w umiejętności). Wszyscy machamy na pożegnanie Lukowi Waltonowi.
  3. Kontrakty byłyby gwarantowane przez maksymalnie trzy lub cztery sezony (w poprzednim CBA okres ten wynosił pięć lub sześć sezonów)
  4. Ograniczono by także prawa Birda – klub mógłby użyć tego wyjątku tylko dla jednego zawodnika w sezonie.
  5. Zmniejszenie mid-level exception do 3 milionów dolarów (z 5,8) oraz skrócenie długości tych kontraktów do maksymalnie dwóch lub trzech lat (dziś można je zawierać nawet na pięć lat).
  6. Zasada ochrzczona Carmelo rule – klub nie mógłby wykorzystać praw Birda danego zawodnika, jeżeli jego transfer odbyłby się po 1 lipca ostatniego roku kontraktu. Jak się domyślacie, miałoby to zapobiec w przyszłości takiej sytuacji, jaka miała miejsce z New York Knicks i Anthonym.
  7. Zniesienie sign-and-trade oraz bi-annual exception.
  8. Zmniejszenie wielkości maksymalnych kontraktów i rocznych podwyżek oraz ograniczenie istniejących kontraktów na zasadach tzw. rollbacks – zawodnicy, którzy podpisali maksymalne kontrakty przed 2011 rokiem dostawali by tylko 95% swojej pensji w pierwszym roku, 92,5% w drugim, a w trzecim 90%. Dzięki temu nie ucierpieliby koszykarze, którzy zawarli umowy na zasadach nowego CBA. Kwoty z obciętych kontraktów wypłacane byłby w formie premii w wypadku, gdy NBA będzie notować zyski.
Propozycje te są bardzo niekorzystne dla zawodników. Praktycznie każda z nich będzie skutkowała drastycznym obniżeniem pensji, a na dodatek właściciele twardo obstają przy podziale przychodów w stosunku 54%-46% na ich korzyść. NBPA chce dokładnie odwrotnej proporcji i jeżeli druga strona nie odpuści przynajmniej w tej kwestii, to obawiam się, że przez najbliższy rok Lebrona Jamesa i Kobego Bryanta zobaczymy tylko w NBA 2K12.

[update 02.10.11] 

David Stern potwierdził piątkowe starcie z Dwaynem Wadem. Portal ESPN podaje, powołując się na relację anonimowego koszykarza, że komisarz miał powiedzieć, wskazując palcem na gwiazdę Miami Heat, walczymy w tych negocjacjach o to, aby nie powtórzyło się więcej to, co zrobiliście w Miami Heat. Spór mieli załagodzić Billy Hunter i Carmelo Anthony.

Jeśli chodzi o kwestie merytoryczne, to niestety nie nastąpił żaden przełom w negocjacjach. Derek Fisher i David Stern wykazują lekki optymizm, ale zgodnie twierdzą, że jest jeszcze ogromny dystans do pokonania i strony są nadal daleko od porozumienia. Postanowiono zatem przedłużyć rozmowy do poniedziałku. Jak mówi Billy Hunter, właściciele naciskają na podział przychodów w stosunku 54-46 na ich korzyść na co zawodnicy nie chcą się zgodzić. Komisarz Stern jest jednak dobrej myśli - gdybyśmy sądzili, że nie ma żadnych nadziei [na porozumienie], to nie przedłużalibyśmy negocjacji.


[update 03.10.11]

Po pięciogodzinnych negocjacjach w małych grupach, obie strony postanowiły po raz kolejny spotkać się w pełnym gronie we wtorek dokładnie o godzinie dwunastej (osiemnastej czasu polskiego), aby po raz ostatni spróbować ocalić pełny sezon regularny 2011/2012.  Poniedziałkowe rozmowy przyniosły, jak twierdzą anonimowe źródła, kolejny krok naprzód, a jutro zawodnicy mają podobno przedstawić swoją ostateczną propozycję. Adam Silver, prawa ręka komisarza twierdzi, że strony zgodziły się już w kwestii podziału przychodów, co oznaczałoby, że druga najbardziej paląca kwestia (po hard capie) została rozwiązana. Dodaje jednak, że wiele spraw ciągle wymaga rozstrzygnięcia i nie jest pewne, czy uda się to zrobić na jutrzejszym spotkaniu.

Według wypowiedzi anonimowego koszykarza, cytowanego przez portal Sun-Sentinel, strony mogą dojść do porozumienia w kwestii podziału dochodów na poziomie 50-50. Zapowiada też, że na jutrzejszym spotkaniu właściciele klubów oraz zawodnicy zrobią wszystko, aby osiągnąć porozumienie. Jeżeli negocjacje zakończą się szybko, będzie to jednoznaczny sygnał, że stracimy część meczów sezonu regularnego.

[update 04.10.11]


Niestety sprawdziły się zapowiedzi pesymistów - na wtorkowym spotkaniu nie doszło do żadnego znacznego przełomu i jest już praktycznie pewne, że sezon nie rozpocznie się 1 listopada. Kolejne spotkanie na szczycie nie zostało zaplanowane - przedstawiciele stron mówią, że może odbędzie się za miesiąc, może za dwa.

Dziś, portal Yahoo Sports po raz kolejny wszedł w posiadanie listu Dereka Fishera do koszykarzy NBA. Tym razem, przewodniczący Stowarzyszenia Zawodników tłumaczy przyczyny fiaska negocjacji (pełną treść listu możecie przeczytać tutaj):
Do wczoraj, ich propozycja wynosiła 46% BRI [...] Rozpoczęli dzień od podwyższenia o 1%, tak, że średnio wynosiłoby to 47% (opisali to jako podział 50-50, ale z dodatkową 350 milionową obniżką wydatków, co w rezultacie sprawiłoby, że zawodnicy dostali by średnio 47% BRI).

David Stern na razie odwołał tylko całość okresu przygotowawczego i zostawił teoretyczną furtkę dla pełnego sezonu 2011/2012 - strony mają czas na porozumienie do poniedziałku 10 października. Trudno jednak liczyć na konsensus, skoro nie ustalono nawet daty następnego spotkania. NBA, Where Nothing Happens.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz