Jak pokonać Miami Heat


Pomimo przegranych w ostatnich dwóch meczach, na których ostateczne rozstrzygnięcie w obydwu wypadkach musieliśmy czekać aż do dogrywki, Miami Heat nadal mają jeden z najlepszych bilansów w lidze (a dokładnie trzeci) i nadal są jednym z głównych kandydatów do tytułu. W ostatnich tygodniach zaczęły się jednak pojawiać poważne rysy na monolicie drużyny z South Beach. Kiedy wydawało się, że Lebron James i Dwyane Wade w końcu będą mogli wykorzystać sto procent swojego potencjału, zaczynają powracać błędy z przeszłości, które przyczyniły się do przegranych Finałów.
Drużyny Golden State Warriors i Los Angeles Clippers pokazały nam, że potencjalnie dużo słabsze drużyny mogą pokonać Wielkie Trio. W tym celu, trzeba się jednak stosować do kilku zasad:

1. Ograniczyć liczbę strat.

Los Angeles Clippers tracą tylko około 13 posiadań na mecz, co oznacza, że są w tej chwili najmniej stratną drużyną w NBA. Ograniczenie liczby strat jest jednym z najważniejszych zadań w starciach z Miami Heat, a nie jest to zadanie łatwe, gdyż Żary statystycznie wymuszają ich najwięcej w lidze. Jest to jednak konieczny warunek do pokonania drużyny z South Beach, bo ich kontrataki są zabójczo skuteczne i najczęściej nie do zatrzymania


2. Chronić pole trzech sekund i zmusić zawodników Heat do rzutów z półdystansu.

Zarówno Lebron James jak i Dwyane Wade są najbardziej efektywni, kiedy umożliwia się im penetracje w pole trzech sekund. Są bardzo atletyczni, a ich talent ofensywny pozwala im skończyć takie rajdy trafionym koszem i/lub stanięciem na linii rzutów wolnych. W razie udzielenia pomocy przy penetracji, obydwoje mają też niesamowitą wizję parkietu i doskonale znajdują partnerów na czystych pozycjach na obwodzie, którzy z dobrą skutecznością trafiają za trzy. Dodatkowo, w tym sezonie King James powiększył swój repertuar ofensywny o zagrania tyłem do kosza i Heat starają się coraz częściej kreować go w obszarze post.

We wczorajszym meczu, Los Angeles Clippers ograniczyli Miami do 42 punktów z pomalowanego. Na szczególną uwagę zasługuje ograniczenie gry post-up Jamesa, który nie mógł w tym spotkaniu liczyć na łatwe punkty spod kosza. Stało się tak głównie za sprawą dobrej obrony Carona Butlera (który najczęściej krył Króla) i efektywnych podwojeń ze strony Blake’a Griffina. Obejrzyjcie poniższy klip i zwróćcie uwagę jak Griffin zupełnie zostawia Joela Anthony’ego, aby skupić się na podwojeniu Jamesa.



Griffin nie miał już jednak takiej swobody w przypadku Chrisa Bosha. Jemu nie wolno zostawiać zbyt dużo wolnej przestrzeni, bo może się to skończyć nawet w ten sposób:



Kiedy jednak odpowiednio ograniczy się dostęp do pola trzech sekund, Lebron i Dwyane nie mogą liczyć na łatwe punkty, a jeśli dodatkowo nie znajdują opcji podania na dystans, starają się sami wykończyć akcję rzutem z półdystansu, co często kończy się pudłem.

3. Grać dużo pick’n’rollów oraz pick’n’popów.

Podstawową taktyką Miami Heat przy bronieniu pick’n’rollów jest tzw. hedge – większość z was pewnie doskonale zna ten typ obrony, pozostałych zachęcam do zapoznania się z doskonałym artykułem na ten temat autorstwa Sebastiana Pruitiego.

Erik Spoelstra od początku swojej pracy z Big Three mocno naciska na hedge i nie zanosi się na to, aby w tym względzie taktyka Żaru miała się jakoś zmienić. Ta zagrywka defensywna wyjątkowo pasuje do drużyny z South Beach, ponieważ mają oni w składzie wielu wysokich zawodników, którzy potrafią zastawić efektywne pułapki. Z drugiej jednak strony, coraz więcej drużyn wykorzystuje minusy hedge, to jest:

- podatność na pick’n’pop
- tendencję do wprowadzenia zamieszania przy większej ilości zasłon i ścięć
- tendencję do wymuszania pomocy ze strony innych zawodników, co uwalnia graczy na obwodzie

We wczorajszym (w Polsce dzisiejszym) meczu, Los Angeles Clippers w szczególny sposób wykorzystywali dwie ostatnie wady defensywy Miami Heat. Oglądając poniższy klip, zwróćcie uwagę jak daleko Chris Paul odciąga obrońców w czarnych strojach od pola trzech sekund, co pozwala uwolnić się raz po raz coraz to innym koszykarzom Clippers.



Już w poprzednim sezonie, niektóre drużyny starały się w podobny sposób rozpraszać defensywę Heat. Do tego celu konieczny jest wybitny rozgrywający – potrafili to zrobić San Antonio Spurs 6 marca 2011, wygrywając z Heat w stosunku 125-95.



4. Spowolnić grę i zaskakiwać obroną strefową.

Praktyka ostatnich dwóch sezonów pokazuje, że Heat najlepiej czują się w pojedynkach, w których zdobywają więcej niż 100 punktów. Spowolnienie gry i zmuszenie ich do rozgrywania żmudnego ataku pozycyjnego to nie jest to, co w South Beach lubią najbardziej. Żary są także (nadal) zaskakująco bezradne wobec obrony strefowej, ale w tym obszarze robią powoli postępy. Los Angeles Clippers potrafili jednak wygrać z Heat bez częstego przechodzenia w strefę.

Radosną informacją (dla przeciwników Heat) jest to, że skoncentrowaną, mądrą grą można pokonać wicemistrzów NBA, nawet jeżeli prosta konfrontacja matchupów nie daje teoretycznie dużych szans. Heat nadal popełniają te same błędy, które doprowadziły do przegranych Finałów i muszą je wyeliminować, jeżeli chcą poprawić zeszłoroczny rezultat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz